Kanclerz Niemiec popiera dążenia przemysłu motoryzacyjnego do złagodzenia unijnych przepisów dotyczących zakazu silników spalinowych

Kanclerz Friedrich Merz wezwał Unię Europejską do większej elastyczności w zakresie przepisów, wyrażając poparcie dla niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego, który zabiega o złagodzenie regulacji zakładających de facto zakaz sprzedaży pojazdów z silnikami spalinowymi za 10 lat.

Konserwatywny przywódca nie posunął się jednak do postulatu całkowitego zniesienia lub przesunięcia terminu zakazu sprzedaży nowych pojazdów emisyjnych, wyznaczonego na 2035 rok – choć niektórzy członkowie jego obozu politycznego o to zabiegają. Zamiast tego, ponownie podkreślił poparcie swojego rządu dla zasady „otwartości technologicznej”, co stanowi wyraźne odniesienie do dążeń branży motoryzacyjnej, by wyłączyć z zakazu m.in. pojazdy hybrydowe i napędzane alternatywnymi paliwami.

„Oczywiście, zasadniczo popieramy transformację w kierunku elektromobilności” – powiedział Merz 9 września podczas wystąpienia na targach IAA w Monachium. – „Ale potrzebujemy większej elastyczności w przepisach.”

„Potrzebujemy mądrych, wiarygodnych i elastycznych regulacji europejskich. Jednostronne zobowiązania polityczne wobec konkretnych technologii to błędna droga polityki gospodarczej – i to nie tylko w tym sektorze” – dodał.

Unia Europejska przyjęła przepisy, zgodnie z którymi od 2035 roku do sprzedaży dopuszczone będą wyłącznie nowe pojazdy o zerowej emisji, co w praktyce oznacza koniec sprzedaży samochodów napędzanych benzyną i olejem napędowym. W efekcie producenci aut będą musieli całkowicie wyeliminować emisję CO2 w ciągu nadchodzącej dekady – to ogromne wyzwanie, zwłaszcza dla niemieckich koncernów motoryzacyjnych.

Poprzedni rząd, kierowany przez socjaldemokratycznego kanclerza Olafa Scholza, zrezygnował z dalszego sprzeciwu wobec tych przepisów po osiągnięciu porozumienia w sprawie uwzględnienia pojazdów zasilanych wyłącznie e-paliwami w unijnych celach klimatycznych – ustępstwo to miało znaczenie zwłaszcza dla marek luksusowych, takich jak Porsche.

Jako kanclerz, Merz znajduje się obecnie pomiędzy naciskami ze strony części swojego obozu CDU/CSU, który domaga się dalszego złagodzenia lub wręcz uchylenia zakazu, a koalicyjnym partnerem – socjaldemokratami – którzy zasadniczo popierają nowe regulacje.

Merz jest także związany umową koalicyjną z SPD, która zakłada m.in. zachęty dla konsumentów do zakupu pojazdów elektrycznych oraz deklarację „otwartości technologicznej”, a także zobowiązanie do działań zapobiegających karom dla producentów za przekroczenie limitów emisji.

Mercedes może nie osiągnąć celów emisyjnych na lata 2025–2027

„Chcemy konkurencji najlepszych pomysłów i najlepszych technologii” – podkreślił Merz. – „Chcemy połączyć konkurencyjność z efektywną ochroną klimatu poprzez otwartość technologiczną.”

Kanclerz zapowiedział również zorganizowanie w najbliższych tygodniach spotkania z przedstawicielami niemieckich producentów samochodów i ich dostawców, aby omówić przyszłość sektora motoryzacyjnego.

Producenci samochodów w całej UE od dawna wyrażają niezadowolenie z harmonogramu wprowadzanego przez Brukselę. Dyrektor generalny Mercedes-Benz, Ola Källenius – przewodniczący europejskiego lobby motoryzacyjnego ACEA – należy do najgłośniejszych przeciwników sztywnych limitów emisji CO2.

Källenius apelował do decydentów o większą elastyczność, tak aby hybrydy i nowoczesne silniki spalinowe o wysokiej wydajności mogły pozostać częścią oferty rynkowej. Ostrzegł również, że wdrożenie zakazu zgodnie z planem może zrazić konsumentów i zagrozić miejscom pracy.

Według raportu organizacji Transport & Environment (T&E), Mercedes-Benz to jedyny europejski producent samochodów, który prawdopodobnie nie osiągnie unijnych celów emisyjnych na lata 2025–2027.

Luksusowy koncern boryka się z trudnościami w przekonaniu klientów do swojej oferty elektrycznej – modele EQE, EQS oraz elektryczna Klasa G nie zyskały spodziewanej popularności.

Rosnąca presja na niemiecki przemysł motoryzacyjny

Szerzej patrząc, niemiecki przemysł motoryzacyjny – kluczowa gałąź gospodarki, zdominowana przez grupy Volkswagen, Mercedes i BMW – zmaga się z rosnącą presją ze strony wojny handlowej prowadzonej przez prezydenta USA Donalda Trumpa oraz rosnącej konkurencji ze strony chińskich producentów.

Nasilające się problemy doprowadziły do serii ostrzeżeń o spadku zysków, a liderzy branży ostrzegają, że kary w wysokości miliardów euro za przekroczenie limitów emisji mogłyby mieć druzgocący wpływ na kondycję finansową firm.

Stellantis również wzywa do opóźnienia zakazu

8 września Stellantis – drugi co do wielkości producent samochodów w Europie po Volkswagenie – również opowiedział się za przesunięciem terminu zakazu.

„Pełne przejście na elektromobilność do 2030 lub 2035 roku nie jest możliwe” – powiedział Jean Philippe Imparato, szef Stellantis Europe, podczas salonu IAA w Monachium.

Jeszcze w tym tygodniu planowane jest spotkanie szefów koncernów motoryzacyjnych z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, aby omówić przyszłość przepisów. W przyjętych regulacjach UE przewidziała możliwość przeglądu standardów już w przyszłym roku.

Armand Zorn, wiceszef frakcji SPD w Bundestagu, skrytykował konserwatywnych polityków za podsycanie debaty, która – jego zdaniem – zniechęca inwestorów.

„Ci, którzy dziś kwestionują odejście od silników spalinowych, mogą zdobyć krótkotrwały poklask, ale narażają na szwank długofalową konkurencyjność naszego kraju i wprowadzają niepewność w gospodarce” – napisał Zorn w oświadczeniu z 9 września. – „Przyszłość przemysłu motoryzacyjnego to elektromobilność – i to niemal we wszystkich zastosowaniach.”

Źródło: Reuters / Bloomberg